Stałam przed budynkiem kampusu i wyglądałam jak siedem nieszczęść.
Cholerny deszcz. Teraz tylko znaleźć akademik i będzie dobrze. Idąc chodnikiem
zastanawiałam się czy ja dotarłam tam gdzie chciałam – do collegu, czy do
taniego klubu nocnego. Pomijając fakt że jest trzynasta po południu, ale to nie
ważne. Wszędzie wytapetowane laski w krótkich spódnicach. Ja rozumiem że chcą
odkrywać swoje walory, ale bez przesady. Eh gdzie jest ten cholerny akademik?
Jestem tu dopiero pół godziny a już mam dosyć tego miejsca. Nie mówię że jest źle,
jest egh.. spoko? Tak to chyba odpowiednie słowo.
-Laska, uważaj jak chodzisz!
Jakiś debil ! Ja mam
uważać , to on na mnie wpadł!
- Kretyn. Burknęłam.
- Kretyn. Burknęłam.
-Coś mówiłaś?
Zapytał z kpiącym
uśmieszkiem. Już chciałam mu powiedzieć że nic, ale to przecież ja, i nie potrafię
trzymać języka za zębami.
-Tak, mówiłam. Chory kretyn.
Popatrzył na mnie jak na jakąś chora psychicznie i odszedł. Dziwny
jakiś. Ale swoją droga całkiem przystojny. Te jego oczy. Hej, Ellie stop!
Zakochujesz się tylko w tych normalnych. Głupi głosik w głowie, ale ma racje. Co za chłopak wpada na dziewczynę
i rzuca takie teksty. Prostak! Zachowuje
się jak ten kretyn Tonny. Co moja mama w nim widzi? Boże Ellie, nie rozmyślaj,
nie potrafisz. Oo dziękuje , głosiku w głowie. Może wypadało by go jakoś nazwać?
Już mam! Będzie się nazywać Derek. Jezu
Ellie skończ! Szukaj akademika. Dobra
podnoszę głowę i co wiedze? Nic, krzaki
drzewa i samą zieleń. Ja przecież szukałam akademika, a tu nawet żadnego
budynku nie ma. Co to w ogóle jest, Las czy co?
-Chuj! Kopnęłam w drzewo i jak na moje szczęście przystało
złamałam sobie obcas. Teraz to na pewno super wyglądam. Przemoczona kura z włosami
przylepionymi do całej twarzy ze
złamanym obcasem i mokrą już walizką,
zagubiona w lesie. Świetnie. Gdzie jest ten cholerny akademik?
Chwila, widzę światło, boże, czy ja umarłam? Nie Ellie uspokój
się to tylko auta. Chwila auta, czyli droga. Ale głupia jesteś Ellie. Oh
zamknij się Derek.
-Potrzebujesz podwózki?
O nie, tylko nie ten gościu. Mam dwa wyjścia albo tam wsiądę,
a on nie wiadomo gdzie mnie wywiezie. Albo będę spać w lesie bo za Chiny nie wiem
gdzie jest mój akademik. Szybko Ellie bo
odjedzie. Zamknij się Derek, proszę choć raz. Okey, dobra najwyżej mnie zabije.
-Dziekuje że się zatrzymałeś.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest pierwszy rozdział. Mam nadzieje że sie podoba. Następny pojawi się w czwartek.
*przeczytałeś/aś- skomentuj*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz