czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 5.

-Już kiedyś zaufałam jednemu, i nigdy więcej tego nie zrobię.-Syknęłam.



Po co ja mu to mówiłam? Przez pół nocy mnie męczył bym wyjawiła moją największą tajemnice. Oprócz mojej matki nikt nie wie. Niech tak zostanie.  Około drugiej  zasnęłam, a gdy się obudziłam Louis spał na łóżku Evy. Gdy wyszłam z łazienki, już go nie było.  Zupełnie jak wampir. –Pomyślałam.  Ellie czy ty jesteś naprawdę taka głupia? Dzięki Derek. Chyba za dużo zmierzchu się  naoglądałam. Nie,  wcale. Derek, czy to był sarkazm?  Dobra Ellie skończ, gadać ze sobą. Właściwie to już  ósma piętnaście. A której Ruda mówiła że jest śniadanie?
-Śniadanie zaczęło się o ósmej, mała.
A! Boże ten debil chciał żebym zawału dostała?! Co  za dupek, kretyn, eggh idiota.
-Pojebało cię do reszty?!
-No i po co tak Agresywnie?! – Przestań się do cholery śmiać.
- Śniadanie zaczęło się o ósmej.
Dzięki Bogu, ten kretyn odezwał się pierwszy. Chwila. Zaczęło się o ósmej. Jest  ósma, hm teraz już siedemnaście. Oznacza to że trwa już siedemnaście minut. Jezu, przecież jestem taka głodna. Derek idziemy na śniadanie , musisz mi dziś pomagać na zajęciach. Chociaż nie, ty lepiej zostań.
-Nie kulturalnie tak wybiegać z pokoju i zostawiać tam gościa.
-Nie byłeś moim gościem, sam się wprosiłeś.
-Co nie zmienia faktu że wybiegłaś.
-Po to mam  nogi. – Burknęłam.
-Kochaniutka, stołówka jest w drugą stronę. Krzyknął.
Udałam się dobrym kierunku i palnęłam bez namysłu.
-Przynajmniej nie Mała.
-Nie przejmuj się, Mała o wiele bardziej do ciebie pasuje. Na moje nie szczęście usłyszał.
-Czy dla ciebie jestem mała? Mam 1,72, W sumie jestem wysoka.
- Ale mniejsza ode mnie.
Och pieprz się. Gdy tylko weszliśmy na stołówkę, wszyscy patrzyli na nas. Brudna jestem?
-Nie przejmuj się,  to dla nich nowy widok.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz