wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 4.

-Ooo, znów się spotykamy mała.

-Nie no  błagam! Co ja takiego zrobiłam światu, oprócz tego że jestem brzydka i denerwująca.   Nie moja wina ze mam takie geny. Po co ten chory kretyn tu przyszedł? No pytam się po co ?
-Nie mam nic przeciwko temu że byś wyszedł.
-Czemu jesteś dla mnie taka oschła, przecież jestem dla ciebie miły, mała.
-Czy mógłbyś opuścić mój pokój ponieważ jestem zmęczona?
Chciałeś żebym była miła?  Jestem, a teraz możesz już iść.
-Pewnie boisz się ciemności, zostanę na wszelki wypadek.
-Mam lampkę nocną. –No weź już wyjdź.
-Jest stara, pewnie nie ma żarówki.
-Jestem przekonana że ma.
-Upierałbym się jednak że nie.
-Chce spać. Przeliterować?
Na moje szczęście drzwi się otworzyły a w nich stanęła Eva. Masz plusa na liście osób które toleruje.
-O Louis. Poznałeś się już z Ellie?
Widzisz go w pokoju, rozmawiającego ze mną. Co się głupio pytasz?
-Tak, masz świetną współlokatorkę.
Chwila, to był sarkazm, czy nie? Oj Ellie przecież to o tobie, oczywiście że sarkazm. Racja Derek.
-Lou twoje zadanie jest  w szawce obok mojego biurka. Aaa Ellie śpię dziś u Samy, to na drugim Pietrze. Poradzisz sobie?                                                                                                    
Czy ja wyglądam na nie pełno sprawną fizycznie?
-Louis może dotrzymasz Ellie towarzystwa? Pewnie czuje się samotna.
Co kurwa?! Teraz masz -1000.
-Jasne, świetnie się dogadujemy, prawda Ellie?
-Właściwie to,
-Cudnie! To papa. Ellie o 8 jest  śniadanie.
Wróć tu Eva! Po chuj mu to proponowałaś!
-No więc Ellie, co studiujesz?
Nie siadaj na moim łóżku, skazisz je. Ellie nie przesadzaj, jak taki przystojniak może je skazić. Co racja to racja Derek.
-Egh psychologie.
-Ty?! Taka,
-Nie lubiejąca świata, mająca na wszystko wyjebane? Tak, studiuje psychologie. Chce być psychologiem dziecięcym. Pracować w szkole.
-Lubisz dzieci?
Oho jaki zdziwiony pan Louis.
-Taa. Dzieci to jedyne istoty które dają mi szczęście na tym chorym świecie. Krzywdzenie dzieci to jest dla mnie niewybaczalne. One są takie bezbronne.
Ellie rozgadałaś się. O nie, znowu łzy, tylko nie płacz. Nie płacz. Nie możesz!
-Hej, czy ty płaczesz? -Nie kurwa, oczy mi się pocą.
-Nie, to nic.
-Przecież widzę. Możesz mi zaufać.
-Już kiedyś zaufałam jednemu, i nigdy więcej tego nie zrobię.-Syknęłam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz